O mocy słowa. Feminatywy w SEO i nie tylko
Spis treści:
Choć w polszczyźnie wykorzystywano je już w XIX wieku, współcześnie wciąż wzbudzają dyskusje. Feminatywy, bo o nich mowa, to żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów i funkcji. Rozmawiamy o nich przede wszystkim w kontekście asymetrii językowej i androcentryzmu języka polskiego. Domyślne formy to formy męskoosobowe – nie tylko w słownikach czy publikacjach, ale także polszczyźnie codziennej.
W tym wpisie przedstawiam skróconą wersję historii feminatywów, przytaczam wyniki badań przeprowadzonych m.in. przez portal Pracuj.pl i Fundację Sukcesu Pisanego Szminką, wreszcie zastanawiam się nad zastosowaniem feminatywów w strategii SEO. Zapraszam do lektury!
Uroczyście protestujemy, czyli feminatywy XIX wieku
Choć nie jest to wiedza powszechna i dla wielu pewnie fakt zaskakujący, feminatywy wykorzystywano już w polszczyźnie XIX i XX wieku – żeńskie formy w słownikach były wtedy normą. Stosowanie formy męskiej jako neutralnej (które dzisiaj uznawane jest za „naturalne”) wywoływało w tamtym czasie duże oburzenie.
Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Protest_czytelnik%C3%B3w_i_czytelniczek_Poradnika_J%C4%99zykowego.jpg
Maskulinizacja języka zaczęła postępować dopiero w okresie powojennym. Większość nazw zawodowych przyjęła wyłącznie rodzaj męski, a feminatywy zostały ograniczone do tradycyjnie wykonywanych przez kobiety zawodów. Choć w PRL-u dbano o zawodową aktywizację kobiet i promowano wykorzystywanie feminatywów w codziennej mowie, w tym samym czasie męskoosobowe nazwy w szybkim tempie zaczynały być postrzegane jako wspólnoodmianowe. W latach 90. powrócono do walki o słowotwórczą symetrię rodzajową, która trwa właściwie do dzisiaj.
Żeńskie końcówki vs Rada Języka Polskiego
Najbardziej powszechnym i najczęściej przytaczanym w dyskusjach o zasadności wykorzystania feminatywów jest argument, że żeńskie końcówki są językowo niepoprawne lub też niepotrzebne. Warto w tym kontekście przywołać oficjalne stanowiska Rady Języka Polskiego.
Na posiedzeniu plenarnym Rady Języka Polskiego, które odbyło się 19 marca 2012 roku w reakcji na dyskusję wywołaną wypowiedzią Joanny Muchy, która na forum określiła siebie mianem „ministry”, przyjęto następujące stanowisko:
„[…] formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne. Jeżeli przy większości nazw zawodów i tytułów nie są one dotąd powszechnie używane, to dlatego, że budzą negatywne reakcje większości osób mówiących po polsku. To, oczywiście, można zmienić, jeśli przekona się społeczeństwo, że formy żeńskie wspomnianych nazw są potrzebne, a ich używanie będzie świadczyć o równouprawnieniu kobiet w zakresie wykonywania zawodów i piastowania funkcji”.
Kilka lat później, na posiedzeniu plenarnym RJP przy Prezydium PAN, opublikowano kolejne stanowisko związane z feminatywami:
„Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach”.
Statystycznie rzecz biorąc…
Wartościowych wniosków dostarczają także badania przeprowadzone przez Bank BNP Paribas oraz portal Pracuj.pl we współpracy z Fundacją Sukcesu Pisanego Szminką.
Badanie przeprowadzone przez Pracuj.pl i Fundację Sukcesu Pisanego Szminką podzielono na dwa etapy – pierwszy dotyczył kobiet, a drugi mężczyzn oraz osób niebinarnych.
W pierwszym etapie badania udział wzięło ok. 18 tysięcy kobiet. Wnioski są następujące:
- 83% kobiet uważa, że żeńskie nazwy stanowisk powinny być używane na równi z męskimi;
- 73% badanych deklaruje, że feminatywy są istotne w kontekście określenia funkcji zawodowej;
- na pytanie „Jak często w życiu codziennym używasz żeńskich nazw stanowisk?” 23% kobiet odpowiedziało „Zawsze”, 55,5% – „Często”, 19% – „Rzadko”, 2,5% – „Nigdy”;
- 76% kobiet wskazało, że chciałoby mieć wpływ na nazwę swojego stanowiska, tak by wykorzystywać feminatywy w mowie codziennej. 21,5% badanych nie zwraca na to uwagi;
- wśród nazw stanowisk z żeńską końcówką „Prezeska Zarządu”, „Członkini Zarządu” i „Dyrektorka Pionu Informatycznego” były trzema najczęściej wskazywanymi nazwami, które mogą być odebrane jako „mniej poważne” właśnie ze względu na rodzaj.
Kolejny etap badania przeprowadzono na grupie 1516 mężczyzn i 167 osób niebinarnych.
- Zdaniem 64% mężczyzn żeńskie nazwy stanowisk powinny być wykorzystywane ma równi z męskimi (25% się nie zgodziło, a 13% nie miało zdania).
- 48% badanych deklaruje, że żeńskie nazwy stanowisk są istotne i określają funkcję zawodową pełnioną przez kobietę tak samo, jak dzieje się to w przypadku mężczyzn.
- 47% osób uważa, że w ogłoszeniach o pracę powinny pojawiać się dwie formy (męska i żeńska), a 46% jest zdania, że feminatywy powinny występować w ogłoszeniach o pracę tak często, jak męskie formy.
- Dodatkowo 45% mężczyzn stwierdziło, że feminatywy nie pasują do każdego zawodu, a 37% podkreśliło, że wykorzystanie żeńskiej nazwy stanowiska jest zbędne, bo niepotrzebnie definiuje płeć (która powinna być nieistotna w kontekście poszukiwana pracy).
- 63% badanych mężczyzn zaznacza, że używa feminatywów zawsze lub często, a 37% – rzadko lub nigdy.
Osoby niebinarne to najmniejsza badana grupa i – podobnie jak w przypadku badania mężczyzn – nie sposób porównać tych wyników z wnioskami wyciągniętymi z badania przeprowadzonego na kilkunastu tysiącach kobiet. Niemniej jednak wyniki kolejnych etapów są pewnym odzwierciedleniem nastrojów społecznych.
- 93% osób niebinarnych twierdzi, że feminatywy w nazwach stanowisk są ważne i potrzebne, tyle samo badanych uważa, że żeńskie końcówki powinny być używane na równi z formami męskimi.
- 60% osób deklaruje, że zawsze wykorzystuje feminatywy w życiu codziennym, a tylko 8% – nigdy.
- 6% badanych osób jest zdania, że feminatywy nie pasują do wszystkich zawodów.
Kolejny projekt, o którym chcę wspomnieć, to „Wystarczy słowo, by zacząć zmianę”. W 2022 roku Bank BNP Paribas opublikował na YouTube wideo będące podsumowaniem akcji wspierającej wykorzystanie feminatywów w codziennej polszczyźnie.
Badanie „Jak język kształtuje rzeczywistość?” zostało przeprowadzone na grupie 248 uczniów klas 1-8 (w projekcie brali udział chłopcy i dziewczynki w różnym wieku, z małych, średnich oraz dużych miast). Dzieci podzielono na dwie grupy (eksperymentalną i kontrolną), a ich zadanie polegało na narysowaniu osób wykonujących zawód, o których opowiadała osoba prowadząca badanie. Grupa eksperymentalna bazowała na hasłach takich jak „naukowiec”, „pilot” czy „policjant”, natomiast grupa kontrolna – „osoba, której pracą jest prowadzenie eksperymentów naukowych”, „osoba, która pilotuje samolot”, „osoba, która chodzi w mundurze i łapie złodziei”. Ostatnim zadaniem było nadanie imienia narysowanej postaci.
Główne wnioski badania wskazane przez organizatorów są następujące:
- użycie neutralnych rodzajowo form spowodowało, że postacie kobiece były rysowane aż dwa razy częściej (stosunek procentowy 20:40),
- dziewczynki oraz dzieci z klas 4-8 częściej rysują postacie kobiece, nawet w przypadku nazwy stanowiska sformułowanej w rodzaju męskim.
Następny etap badania przeprowadzono online na grupie 400 osób dorosłych w wieku 18-60 lat. W tym przypadku wykorzystano metodę CAWI i narzędzia do pomiaru utajonych skojarzeń za pomocą czasu reakcji.
Jakie wnioski płyną z tego badania?
- Ok. 40% Polaków, w tym przede wszystkim kobiety i osoby młode, optymistycznie podchodzi do feminatywów.
- Feminatywy wciąż funkcjonują jako punkty zapalne wywołujące spory.
- Pojawiają się także grupy, które pomimo świadomości zmieniającego się języka i aprobacie tego procesu, niechętnie podchodzą do żeńskich form.
- Ostatnia grupa to osoby, które zdecydowanie nie widzą potrzeby wykorzystywania feminatywów w języku codziennym.
Choć feminatywy wciąż budzą spore kontrowersje, pojawiające się dyskusje są niezwykle istotne z punktu widzenia samego języka. Równocześnie pojawiają się także debaty dotyczące języka neutralnego płciowo – to pokazuje tylko, że język w istocie jest odzwierciedleniem rzeczywistości i przede wszystkim narzędziem dynamicznym, podatnym na zmiany kulturowo-społeczne. To, jak mówimy i piszemy, przekłada się także na rzeczywistość wyszukiwarek internetowych. W jakim stopniu?
Feminatywy a SEO
Wykorzystywanie feminatywów w strategii SEO to trudny temat – z pewnością nie jest to praktyka powszechna. Choć zmiany w codziennej polszczyźnie są dynamiczne i przyjmują się szybko, nie do końca znajdują odzwierciedlenie w świecie Google. Jeżeli chodzi o średnią miesięczną liczbę wyszukiwań, wciąż dominuje odmiana męska. Według Senuto fraza „architekt” generuje ok. 12 000 wyszukiwań miesięcznie, „architektka” – zaledwie kilkadziesiąt. „Dermatolog” jest wyszukiwany w skali miesiąca 8 000 razy, „dermatolożka” – ani razu.
Wykorzystanie feminatywów w strategii SEO zależy zatem przede wszystkim od specyfiki biznesu, oczekiwań klientki czy klienta i grupy docelowej. Przyzwyczajenia językowe sprawiły, że formy męskoosobowe są w codziennej polszczyźnie wykorzystywane częściej, a co za tym idzie – przekładają się na liczbę wyszukiwań i w konsekwencji lepiej się klikają. Warto jednak pamiętać, że język zmienia się dynamicznie, i obserwować jego rozwój. Dziś feminatywy wciąż jawią się jako temat kontrowersyjny, ale być może za jakiś czas ich użycie stanie się na tyle powszechne, że w większym stopniu wpłynie na wyszukiwalność fraz. Oczywiście nie należy w tym przypadku oczekiwać zmiany gwałtownej, ale bez wątpienia może to być zmiana dla niektórych biznesów odczuwalna – zwłaszcza dla tych ze ściśle określoną personą czy antypersoną.
Nie należy także zapominać o nazwach zawodów, które nie mają męskich odpowiedników, np. przedszkolanka czy kosmetyczka. Choć ta sytuacja należy zdecydowanie do mniejszości, to też doskonale pokazuje dysproporcje charakterystyczne dla języka polskiego.
Żeńskie końcówki w świecie Google
O równości języka dużo mówi się także w szeregach Google – specjaliści od lat pracują nad wprowadzeniem feminatywów w Google Translate, gdzie domyślną formą była oczywiście forma męska. Wynika to między innymi z językowych asymetrii (np. neutralnego płciowo języka angielskiego), ale sam proces zorientowany na językową równość to melodia przyszłości. Jednak już teraz tłumacząc przez Google Translate z języka angielskiego na język francuski, włoski, portugalski czy hiszpański, otrzymamy dwie wersje tłumaczenia: żeńską i męską. Podobnie dzieje się w przypadku tłumaczenia z języka tureckiego na angielski. Specjaliści z Google pracują także nad wprowadzeniem wariantów tłumaczeń neutralnych płciowo.
Z całą pewnością można powiedzieć, że feminatywy są obecne w polszczyźnie codziennej, coraz częściej pojawiają się też w oficjalnych komunikacjach marek, są jednym z elementów zmieniających i kształtujących język. W najbliższym czasie możemy spodziewać się właśnie tego – rozwoju świadomości językowej, jeszcze większej wrażliwości na słowo pisane i mówione, które ma w sobie wielką moc – i to nie od dziś.