Czy duży może więcej? Porównywarki ukarane!
Od początku roku obserwujemy wzmożone działania zespołu Google, który odpowiedzialny jest za jakość wyników wyszukiwania. Bardzo duża częstotliwość banów nakładanych na strony uczestniczące w systemach wymiany linków takich jak Gotlink, E-weblink czy Statlink spowodowała spore poruszenie w branży SEO. Jak się jednak okazało na banowaniu stron uczestniczących w systemach wymiany linków się nie skończyło. Kilka dni temu na Google+ pojawiła się wypowiedź Kaspara Szymańskiego:
Zespół Google Search Quality zajął się kwestią kupowania linków przez popularne polskie witryny i podjął odpowiednie kroki w tych wypadkach gdzie zaistniała taka potrzeba. Mamy nadzieję, że z czasem więcej klientów SWLi przemyśli swoją strategie zdobywania linków.
Wczoraj dowiedzieliśmy się natomiast, co kryło się pod tymi słowami. Największe porównywarki internetowe takie jak: Ceneo, Skąpiec, Nokaut zniknęły praktycznie z wyszukiwarki internetowej. Ukarane zostały również bardzo popularne sklepy internetowe takie jak np. Euro.com.pl. Informacje o ukaraniu wymienionych wcześniej stron wywołały również dyskusję i panikę wśród Specjalistów ds. Pozycjonowania.
W moim przekonaniu jest to jednak kolejna „akcja pokazowa” ze strony Google, która ma nastraszyć bardzo duże firmy uważające się za nietykalne. Banując strony biorące udział w systemach wymiany linków Google chciał przypomnieć o swoim istnieniu i dać do zrozumienia, że potrafi działać skutecznie. O skuteczności działań Google mogą świadczyć poniższe wykresy dotyczące liczby stron biorących udział w najpopularniejszych systemach wymiany linków rotacyjnych:
- Gotlink:
- E-weblink:
Kolejnym działaniem Google, które miało pokazać, że nikt nie jest nietykalny – nawet samo Google, było ukaranie Google Chrome za kupowanie linków dofollow – czyli linków przekazujących „moc” pozycjonerską. Zgodnie ze stanowiskiem Google, pracownicy Google Chrom będą mogli po 30 dniach zgłosić witrynę do ponownego rozpatrzenia. Oznacza to, że samo Google musi się dostosować do swoich zasad (o kontrowersyjnej sprawie łamania własnego regulaminu przez Google napisała Natalia Stanny w artykule: Ban dla Google). Nikt jednak nie ma wątpliwości, że była to „akcja” mająca wpłynąć odpowiednio na psychikę Specjalistów ds. Pozycjonowania oraz ich klientów.
Obecnie mamy natomiast do czynienia z karaniem portali zajmujących czołowe miejsca Megapanelu w kategorii e-commerce. Prawdopodobnie po 30 dniach widoczny będzie wielki powrót tych portali, ale zamierzony efekt Google osiągnęło – nikt nie czuje się już bezkarny.
Jakiś czas temu pisałem również artykuł o banowaniu oraz karaniu stron znajdujących się na domenach regionalnych. W chwili obecnej domeny te wracają na swoje dawne pozycje. Tutaj lobby Google również zadziałało, ponieważ w chwili obecnej przed zakupem domeny regionalnej każdy zastanowi się kilka razy.
Podsumowując, Google zaczyna sprzątać na polskim rynku SEO i robi to skutecznie.
Co oznacza to dla nas jako firmy? Banowanie stron uczestniczących w systemach wymiany linków z pewnością będzie bardzo korzystne, ponieważ nie stosujemy takich metod pracując dla naszych klientów. Ponadto opisywane wcześniej działania nie odbiły się negatywnie w stosunku do naszej firmy. Jest to jednak kolejna okazja, aby uświadomić klientom ryzyko, jakie niesie za sobą udział w systemach wymiany linków. Ważny podkreślenia jest również fakt, że w SEO ryzyko istnieje zawsze i dlatego usługi te należy powierzać osobom, które wiedzą jak to ryzyko minimalizować.
Przydałoby się jeszcze coś zrobić z serwisami yellow pages, które dla wielu zapytań serwują strony tagów, dla których nie ma odpowiadających im firm i takie coś trzyma się mocno w SERP-ach.
Skrypty systemów umieszczają webmasterzy-amatorzy, niektórzy nawet na tym nie zarabiają, tylko wstawiają je w zamian za linki zwrotne…